środa, 17 lutego 2021

Defense wins what? - podsumowanie stycznia

Minął styczeń i już ćwiartka sezonu za nami. I po tym czasie można już zacząć wyciągać jakieś wnioski. Przede wszystkim, po seansie wszystkich spotkań nowojorczyków można powiedzieć jedno - RYWALE KNICKS NIE TRAFIAJĄ RZUTÓW. A już tak na serio, to na ten moment wszystko wskazuje, że kibice doczekali się wiekopomnego momentu. Nie, Knicks nie są contenderem. I w Play Off raczej też się nie znajdą. Ale nie są już pośmiewiskiem całej ligi. Tylko tyle i aż tyle.

Zapraszamy na podsumowanie stycznia.

BILANS STYCZNIA: 7-9

Knicks w styczniu zanotowali ciekawy rollercoaster. Zaczęli od serii trzech zwycięstw nad mocnymi rywalami (Pacers, Hawks, Jazz). Potem przyszedł kryzys - 5 kolejnych porażek, w tym przeciwko Thunder, Nuggets i Hornets, nowojorczycy nie potrafili rzucić nawet 90 punktów. Częściowo można to zrzucić na przemęczenie zawodników. W tym czasie Knicks musieli radzić sobie bez Burksa, Noela i częściowo Toppina. To tutaj Randle i Barrett wskoczyli na ligowe prowadzenie w liczbie MPG. Kolejna seria to trzy zwycięstwa z drużynami doświadczonymi przez kontuzje: Celtics (bez Tatuma i z fatalnym Walkerem), Magic (największy pechowiec ligi - Fultz) oraz Warriors (bez Thompsona). Po tych meczach, podróż po Zachodzie przyniosła już tylko porażki (szczególnie bolesna z Kings, trochę szalona z Blazers i surowa lekcja od Jazz). Powrót do MSG przyniósł remis - pewne zwycięstwo nad Cavaliers oraz przegrana z Clippers (po zaciętym i ciekawym meczu). Koniec końców, bilans miesiąca 7-9 (od początku sezonu 9-12) jest zdecydowanie powyżej oczekiwań.

GRA:

Tom Thibodeau wielkim specjalistą od defensywy jest i basta. Mając do dyspozycji dwóch bardzo dobrych rim protectorów (Robinson i Noel), dwóch utalentowanych obrońców obwodowych (Barrett i Quickley) i całą masę defensywnego przeciętniactwa lub szrotu, zbudował Top 5 defensywę w NBA (urealniając to raczej tak Top 10, ale to i tak mniej istotne). Główne założenia? Bronić pomalowanego oraz neutralizować główne zagrożenia ze strony rywala (m.in. odcinanie podań na trójki z rogu). I to na ten moment wystarczy, żeby trzymać rywali na najniższej skuteczności w lidze. Jakie zagrożenia? Knicks pozwalają rywalom oddawać dużo rzutów z dystansu. Ogólnie w obronie na obwodzie są dziury, przez co duża odpowiedzialność spada na "ostatnią instancję" czyli Robinsona i Noela. A ci póki co, świetnie wywiązują się ze swojej roli.

Druga strona medalu to atak. Niestety Knicks zupełnie nieprzypadkowo są wśród drużyn z najgorszymi ofensywami. Osią jest Julius Randle, który najczęściej odpowiada za wykończenie oraz za kreację. I trzeba przyznać, że w styczniowych spotkaniach spisywał się bardzo dobrze. Utrzymuje tendencję i ma najwięcej asyst w zespole. A jego skuteczność z dystansu się polepsza z meczu na mecz. Może liczyć na regularne wsparcie od Barretta (głównie wjazdy pod kosz), Quickleya (floatery oraz rzuty z dystansu) oraz Burksa (najlepszy spot up shooter w zespole). I tyle dobrego. Elfrid Payton oraz Julius Randle prowadzą najwolniejszą oraz najbardziej przewidywalną ofensywę w lidze. Bardzo widoczny jest brak zagrywek pod wysokich graczy (Robinson, Toppin). Przez brak spacingu, Barrett, którego najmocniejszą bronią są wjazdy, często wpada na dwóch-trzech rywali. Toppin w ogóle został zredukowany do roli spot up shootera (a podobno Knicks byli nim tak zafascynowani). Pod koniec stycznia, po kilku słabych meczach, z rotacji całkowicie wypadł Knox. Rivers również zgasł po przebłyskach z początku miesiąca. New York, mamy problem.

To jeszcze krótkie wspomnienie o tych, co nie grali - Franku Ntilikinie i Dennisie Smith Jr. Wszystko wskazuje na to, że postawiono na nich krzyżyk i raczej nie zobaczymy ich na parkiecie. I możliwe, że Knox też będzie do wymiany przed Trade Deadline.

CO NAS CZEKA W LUTYM?

15 spotkań, w tym 7 w MSG. Zestaw rywali zapowiada się ciekawie i może dać odpowiedź o co będą walczyć Knicks w tym sezonie: dwumecze z Bulls oraz Heat plus rywalizacja z zespołami dolnych rejonów tabeli (Wizards, Pistons, Magic, Kings i Timberwolves). 

COVID-19 ALERT

Halo NBA, ja widziałem jak Elfrid Payton kichnął. Tak było, nie kłamię. Na wszelki wypadek, warto wlepić mu trzy miesiące kwarantanny.

JAMES DOLAN ALERT

Trybuny zamknięte, także na rewanż z Oakleyem musi poczekać. Chyba, że tym razem zagrają w LoL'a.

JULIUS RANDLE TRADE TRACKER

No, it is not going to happen.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz