Tradycją NBA są przedsezonowe pisemne rozmyślania o tym, jak dana organizacja będzie wyglądała na parkiecie i poza nim. Knicks również zasługują na to, żeby się nad nimi pochylić. Najlepiej w większym gronie. Z tej okazji, do dyskusji zaprosiliśmy znajomych z Twittera oraz kolegów po szalu (dokładniej po portkach) - Patryka Dudzińskiego, CEO New York Knicks Polska oraz Michała Łuba, założyciela grupy Polscy Fani New York Knicks. Zapraszamy do lektury. Ten-Four, dziesięć pytań, cztery mądre głowy. Wyłącznie subiektywne opinie :)
1. Zacznijmy od góry. Knicks zmienili Mr Presidenta. Jak oceniasz dotychczasową pracę Leona Rose? Czym najbardziej pozytywnie lub negatywnie Cię zaskoczył?
Michał Łub: W miarę pozytywnie. Możemy mówić, że Knicks nie zapchali sobie salary i to jest ruch na plus, ale tak naprawdę to czy to nie jest coś podobnego co robił duet Mills/Perry? Oni też podpisywali krótkie kontrakty, a jednak mocno ich krytykowaliśmy. Tutaj na pewno doceniam zrobienie prostego, ale dobrego ruchu z Edem Davisem i wymianę go na łącznie 3 picki 2 rundowe. W porównaniu do Mills/Perry, to na plus na pewno, że Rose podpisał wolnych agentów na jeden rok za mniejsze pieniądze niż Mills. Czekam na dalsze decyzje kadrowe i ewentualną wymianę Juliusa. Mimo, że nie przeszkadza mi to podpisywanie gości z CAA/Kentucky, to jednak też będę miał na to oko czy te znajomości nie wpłyną niekorzystnie na decyzje co do graczy. Na pewno dobrym ruchem było podpisanie Kenny’ego Payne’a, Johnny'ego Bryanta i całej reszty trenerów. Mając tyle młodzieży w składzie trzeba mieć development staff, a za Fizdale’a Knicks chyba mieli najmniej trenerów od tego w lidze, bo David podobno stwierdził, że sam się tym zajmie… No to widzieliśmy efekty. Ogólnie jednak za dotychczasową działalność stawiam plusa.
Patryk Dudziński: Leon Rose kontynuuje linię, którą zaczął Steve Mills. Już rok temu pisałem na tłicie, że Mills robi dobrą robotę. Dostawałem w odpowiedzi często jakieś dziwne emotki z karetką czy uśmieszki. A przecież widać było, że to jest nic innego jak wielkie sprzątanie. Leon dostał grupkę młodych graczy, garść picków i kilka raczej łatwo zbywalnych kontraktów. Większości z nich już w księgach nie ma, a o tych co zostały jeszcze będzie okazja napisać. Knicks są w takiej sytuacji, że nie mogą podpisać żadnej gwiazdy, która byłaby realną siłą i odmieniła organizację na lata. Pieniądze w NBA są już na tyle ogromne, że nie trzeba iść na duży rynek by się w życiu ustawić. Gracze kreują sobie teraz sytuację tak, by grać o coś. Knicks pierwszych dwóch dekad XXI wieku, w takich sytuacjach przepłacali podstarzałych All Starów. Wygląda na to, że te czasy się skończyły. Zaczęto działać z rozmysłem, na spokojnie, w oparciu o draft, zapewne podpatrując to, co zadziało się niedawno na Brooklynie. Jak dla mnie to jest zmiana jakościowa, a te różne podśmiechujki pod ich adresem, to tak bardziej z rozpędu. Nie wyhamujesz w miejscu takiej fali memów. Wiadomo, że Elfrid Payton czy syn Doca Riversa nie zrobią hałasu, ale bardziej trzeba patrzeć na to, ile Knicks mają miejsca w salary i picków na następne lata. Żeby nie było za słodko, nie wiem jak interpretować robienie dobrze byłej(?) agencji Rose’a - CAA i uniwerkowi Kentucky. Jeśli idzie o te kontrakty graczy z CAA, nie ma to na razie większego znaczenia, bo to wszystko na przeczekanie, ale jeśli przyjdzie robić interesy na poważnie mam nadzieję, że bycie na kontrakcie w CAA nie będzie rozstrzygające. Z Kentucky natomiast mamy chyba już pięciu graczy w składzie i przynajmniej dwóch z nich (Noel i MKG) to są busty, trzeci w osobie Kevina Knoxa zmierza w tym kierunku, czwarty to Julius Randle, a piąty z nich to rookie Immanuel Quickley, więc wszystko dopiero przed nim.
Adam Ślusarz: Nie zrobił żadnego głupiego ruchu w przeciwieństwie do swoich poprzedników i to jest pozytywne zaskoczenie tego okienka. Nie wplątał Knicks w żaden długoletni, wielomilionowy kontrakt podstarzałego gwiazdora typu Westbrook czy Paul. I za to chwała. Prawdziwym majstersztykiem była draftowa noc i wyciągnięcie kilku picków w zasadzie za bezcen, przez co w 2023 roku kiedy będzie można po latach przerwy ponownie wybierać graczy prosto z high-school, Knicks mają aż 6 picków. Po raz pierwszy od lat widać jakiś ruch długofalowy. Druga kwestia to podpisanie nowych zawodników na krótkie roczne umowy, bez obciążania salary cap na lata. Niby Steve Mills robił to samo, ale on celował raczej w zawodników już ogranych, którzy myśleli, że będą w Nowym Jorku drugimi Patrickami Ewingami. Rose ściągnął solidnych zadaniowców, a jedyny kontrakt do którego można się przyczepić to 3-letnia umowa Austina Riversa. Nowy prezydent Knicks postawił też na zbudowanie szerokiego sztabu szkoleniowego (nie wiem czy nie za szerokiego, ale po latach posuchy uważam to jednak za ruch w dobrym kierunku) wokół Toma Thibodeau i zatrudnienie doświadczonych skautów z sukcesami na koncie, co powinno zaowocować wyciąganiem zdolnych graczy z niższymi numerami w draftach 2021-2023. Niestety są też i wtopy, a główny zarzut to kolesiostwo. Steve Stoute, kolega Rose’a aka spec od marketingu zaczął od bałwochwalczych wypowiedzi w mediach i trafił na konflikt ze Spike'm Lee, z którego wizerunkowo nie wyszedł obronną ręką. A druga kwestia to agencja Rose’a CAA, z której co i rusz trafiają do Knicks kolejni zawodnicy. Niby to proces naturalny, ale z czasem może stać się niebezpieczny jeśli NYK nie będą szukać zawodników z innych źródeł.
IgTheKnick: Od kilku lat Knicks mówią, że chcą przebudować zespół przez draft. Ale dopiero teraz zostały poczynione ruchy, które na to pozwalają. Bo czym jest przebudowa przez draft? Najpierw trzeba wyszukać talenty, w których można pokładać nadzieje, że w przyszłości będą coś znaczyć w NBA. Cyk, jest Walt Perrin (wyciągnięty z Utah Jazz) oraz kilku dodatkowych skautów. Mamy już utalentowanych graczy, to trzeba im pomóc w rozwoju. Cyk, jest Kenny Payne z Kentucky, jest Johnny Bryant z Jazz (w Salt Lake City mogą teraz nie lubić Rose'a), szanowane postacie w lidze, które dają większe szanse na podniesienie umiejętności przez młodych zawodników. Mills i Perry nic nie zrobili w tym zakresie i przez to Knicks stracili co najmniej dwa lata. Jeżeli chodzi o sytuację w salary cap, to Leon Rose zrobił to, co miał zrobić, czyli utrzymał status quo z poprzedniego sezonu, jeżeli chodzi o długoterminową elastyczność finansową. W przeciwieństwie do poprzedniego managementu, zaczął handlować cap space'm, co również trzeba zaliczyć do pozytywów jego pracy. Kolejnym dużym plusem jest bardzo dobre zarządzanie informacjami, które wyciekają z klubu. Dawno nie było tak spokojnego offseason w tej organizacji. Wszystkie plotki rozpowszechniane przez nowojorskie media, to były wyłącznie pobożne życzenia znudzonych dziennikarzy (lub celowa dezinformacja, w obu przypadkach na plus). Good job, Panie Rose.
2. Knicks znowu zmienili Head Coacha. Czy Tom Thibodeau to dobry wybór w tym momencie i w tej sytuacji Knicks?
Michał: Tutaj to decyzja, co do której mam najbardziej mieszane odczucia. Ciągle się słyszy, że Thibs jest uzależniony od oglądania wideo, ciągle analizuje, ale jednak ma opinię trenera trochę staroświeckiego. Od obecnego trenera Knicks trzeba wymagać rozwoju młodych i tutaj z jednej strony jest Rose, Butler, Deng i wpływ Thibsa na ich kariery, a z drugiej epizod w Timberwolves, gdzie nie przyczynił się znacząco na rozwój KATa. Na tę przygodę w Minnesocie patrzę jednak z tej strony, że był tam też PoBO i to mogło przyczynić się do braku większych sukcesów (chociaż był w PO). Tutaj nie stawiam żadnej oceny, ani pozytywnej, ani negatywnej. Zobaczymy jak będzie się układała jego współpraca z graczami i czy RJ będzie grał po 40 minut ;)
Patryk: Thibodeau dorobił się parszywej opinii na polskim twitterze i gdyby kierować się opiniami ludzi posługującymi się tagiem #NBApl, to trzeba by uznać, że mamy najgorszego trenera w erze nowoczesnej koszykówki, rzeźnika bez sumienia i litości, który nie wie, że można robić zmiany w trakcie meczu. Moja opinia o Thibsie jest taka, że żaden z niego artysta, ale co najmniej dobry rzemieślnik. Facet ponoć żyje tym co robi, ciągle uczy się i podpatruje innych trenerów. Pamiętajmy, że TT wraca do Nowego Yorku. Był tu asystentem Rileya i JVG. To nawiązanie do najlepszych wzorców, gdy drużyna obroną stała, a rzucić w MSG 100 punktów było wyczynem. Taka twarda ręka być może jest tym, czego te duże dzieci potrzebują. Miasto do którego trafiły wystawia je na wiele pokus, a i Fortnite nie daje o sobie zapomnieć. Czasem ktoś musi, ekhem, jebnąć pięścią w stół. Oczywiście jest śmieszkowanie, że Thibs dostał więcej asystentów niż mieszkańców ma New Jersey, ale nie bardzo wiem w czym rzecz. Na ławce i tak ich będzie czterech, bo na tyle pozwalają przepisy, a to że coach będzie miał specjalistów z różnych dziedzin, pokroju Kenny’ego Payne’a (kolejna postać z Kentucky), to na prawdę nie jest problem.
Adam: Nie. Knicks mają teraz dużo młodego talentu, a Thibodeau to nie jest specjalista od rozwoju młodego narybku. Co innego jego asystenci i tu już trzeba chwalić nowy management za angaż takiego Kenny’ego Payne’a czy Johnniego Bryanta. Kwestia tego na ile głównemu coachowi starczy cierpliwości i umiejętności słuchania swoich asystentów w sprawie rozwoju Knoxa, Barretta czy Robinsona. Z drugiej strony tak dobrego trenera nie było w Nowym Jorku od wielu, wielu lat. Plusem zatrudnienia Thibodeau jest jego znak rozpoznawczy czyli defensywa. Knicks powinni nareszcie (po latach posuchy) zacząć grać w obronie jak drużyna z NBA a nie z PLK. Wypowiedzi graczy po pierwszych treningach wskazują na defensywną charakterystykę treningów. Tak naprawdę to nie znamy zamiarów Knicks na ten sezon. Czy będą dalej tankować czy bić się o play-offy na słabym Wschodzie? Wydaje się, że Thibodeau będzie chciał grać o zwycięstwo w każdym meczu, bez odpuszczania, co może być pozytywne w dłuższej perspektywie, bo nauczy ten młody zespół ciężkiej pracy, systematyczności i zaprocentuje w przyszłości.
IgTheKnick: Po trzech eksperymentach oraz jednym rozwiązaniu tymczasowym, Knicks postawili na doświadczonego head coacha. I przede wszystkim, Thibodeau jest bardzo dobrym specjalistą od defensywy. Pierwszy raz od czasu Mike'a D'Antoniego, nowojorczyków przejmuje trener z dodatnim bilansem zwycięstw w NBA. Jednak tutaj zaczynają się znaki zapytania. Bo w jakich zespołach Thibs wypracował swój bilans? W Bulls, którzy mieli swoją najlepszą kadrę w ostatnich 20 latach. Timberwolves to podwójna historia. Kiedy w drużynie był Jimmy Butler, to udało im się dostać do Play Off. W kontekście sytuacji Knicks, jedynym porównywalnym okresem jest sezon 2016/2017, gdzie Thibodeau nie miał do dyspozycji top gracza ligi, a głównie utalentowanych młodych zawodników (chyba bardziej utalentowanych niż aktualny roster Knicks). Bilans? 31-51, brak awansu do Play Off. Częstym zarzutem wobec Thibsa jest forsowanie archaicznego systemu ofensywnego (tak, teraz rzuty za 3 są bardzo ważne, o ile nie najważniejsze). Podobno sporo analizuje i uczy się nowych rzeczy, tylko tego w tym momencie nie da się jakkolwiek ocenić, bo od początku stycznia 2019 nie prowadził zespołu. To są prawie dwa lata przerwy. I jeszcze jego asystentem będzie Mike Woodson, za którym jeszcze dłuższy rozbrat z NBA. Zbierając to wszystko do kupy, Thibodeau jest zagadką oraz eksperymentem porównywalnym do Hornacka czy Fizdale'a. Porównując do innych ruchów w sztabie i front office, to wydaje się być najdziwniejsza i najbardziej ryzykowna decyzja.
3. Jak oceniasz wybory w drafcie 2020? Czy Obi Toppin jest NBA ready graczem?
Michał: Przed draftem nie byłem wielkim fanem Obiego ale to był najlepszy dostępny gracz z 8 pickiem. Jak już spadł do tego miejsca to trzeba było go brać. Na pewno możemy liczyć na jego highlighty. Podoba mi się on jako łącznik między RJem, a Mitchem. Trzeba tylko liczyć, że otrzyma wystarczająco dużo minut i Randle nie będzie blokował jego miejsca na parkiecie. Oczywiście pojawiają się pytania co do jego gry obronnej, ale mam nadzieję na rozwój w tym aspekcie (chociaż trudno będzie rozwinąć wolne biodra). Co do Quickleya, to jaram się tym chłopakiem. Podobno (tak jak i Obi) ma wybitną etykę pracy. To nastraja pozytywnie. Brakuje mu trochę wzrostu, żeby być obrońcą na więcej pozycji niż tylko 1-2 ale wydaje się idealnym graczem 3&D, a sam IQ zarzeka się, że też może być playmakerem. To mój taki cichy typ na startera jakoś w połowie sezonu.
Patryk: Na hypie wokół Jah Okafora i Trae Younga, obejrzałem w życiu dwa mecze z NCAA, więc co ja mogę wiedzieć? Obiego znam z YT i pewnie nie będę zbyt oryginalny, gdy powiem, że przypomina Amare’. Trochę niższy, z takim samym dynamitem w nogach i ponoć tą samą indolencją w obronie. Czy Obi jest ready? Oby! Jak na rook'asa to stary pryk z niego. We wszystkich mockach, które widziałem szedł wyżej. Liczę na to, że będzie w stanie dawać już w pierwszym roku 15 punktów na dobrym procencie i trochę zbiórek i wypchnie Rondla z drużyny. Quickley nie wygląda mi na PG, raczej na SG. Osobiście nie przepadam za takimi niskimi graczami na dwójce, choć znalazłoby się kilka wyjątków. Tyle ode mnie bo z graczami z draftu nigdy nic nie wiadomo. Każdy może być bustem, każdy może być stealem. Wspomnianego wcześniej Okafora skreśliłem po tym jednym obejrzanym meczu i się nie pomyliłem, ale Younga też zapisałem sobie jako bust. Nigdy nie wiadomo jak gra z uczelni przełoży się na dorosłą ligę.
Adam: Obi Toppin jest chyba najbardziej gotowym do gry w NBA spośród naszych ostatnich wyborów w drafcie z top 10. Przede wszystkim jest 3 lata starszy niż Knox, Ntilikina czy Barrett gdy Ci trafiali do Knicks. Jest już gotowy do gry w NBA na poziomie atletycznym i z całym arsenałem ofensywnego talentu. Gorzej z jego obroną, ale jest tego świadomy co sam przyznaje w wywiadach. Jeśli trenerzy od początku będą z nim pracować nad tym elementem gry to za rok-dwa, może stworzyć świetny duet z Robinsonem (oczywiście pod warunkiem, że obaj nadal będą w Nowym Jorku). Na razie należy się spodziewać sporo highlightów, fruwania nad koszem i efektownych wsadów w kontrze.
Drugi z naszych wyborów Immanuel Quickley to rozgrywający, ale taki bardziej rzucający niż podający. Na uczelni w swoim drugim roku rzucał solidne 42,8% za 3 więc powinien się bez problemu odnaleźć w zawodowej koszykówce. Jest po dobrym programie uczelnianym (Kentucky) gdzie grał pod okiem Johna Callipariego spod którego ręki wyszło wielu świetnych graczy (Adebayo, Anthony Davis, Herro, Booker czy Bledsoe). Z pierwszych doniesień wynika, że szybko przyswaja uwagi trenerów co dobrze wróży na przyszłość. Obydwa wybory w tegorocznym drafcie to już gracze, którzy spędzili w NCAA minimum 2 lata ,co zwykle dobrze wróżyło na wejście do zawodowych drużyn NBA.
IgTheKnick: Jak co roku, Knicks polecieli w dół w drafcie, w stosunku do pozycji, którą zajęli w sezonie 2019/2020. Sam fakt, że mogli wybrać Toppina z nr 8 może budzić pewne podejrzenia, co do jego oceny, ale już przed draftem eksperci pisali, że mogą być spore przetasowania w stosunku do mocków (koniec końców dotyczyło to m.in. Toppina, Avdiji czy Haliburtona). Ale dobra, Knicks dostali tego, którego chcieli. Utalentowanego ofensywnie gracza, w dodatku chłopaka z Nowego Jorku. Szczególnie ten pierwszy aspekt cieszy, gdyż ostatnie trzy wybory z pierwszej rundy, zawsze były okraszone opisem "shot needs development". Nawet jeżeli nie wierzę, że Toppin jest NBA ready graczem, to wydaje się być Knicks ready. Spory arsenał ofensywny, plus nowy sztab szkoleniowy, plus sezon gry bez presji wyniku to ciekawe połączenie, z którego być może wyjdzie nowy Amare. Drugim wyborem był Quickley i ten pick ma sens z każdej strony. Kolejny "doświadczony" rookie, solidny strzelec dystansowy, dobry defensor. Ok, nadmierne powiązania managementu z Kentucky mogą budzić obawy, ale z drugiej strony dzięki temu Knicks mieli solidny research z pierwszej ręki. Rzucający combo guard to może być ciekawe uzupełnienie dla Barretta oraz Ntilikiny (zakładając, że zostanie na dłużej).
4. RJ Barrett zaliczył sezon w kratkę. Czy będzie gotów przejąć drużynę? Czy Knicks zrobili wystarczająco dużo, żeby wspomóc jego rozwój?
Michał: I tutaj jest trochę znaków zapytania. Nie uważam, że roster został dobrze skomponowany pod RJ'a. On miał dużo problemów w rookie sezonie, szczególnie ze skutecznością, chociaż ta poprawiała się przed zakończeniem ligi, ale dużo z jego niedoskonałości mogło być naprawione poprzez skonstruowanie składu z rzutem. Tego nie było. Bardzo trudno było mu grać w lineupach z Paytonem, Randlem itd. To był duży błąd poprzedniego reżimu. To jak Barrett będzie sobie radził będzie zależało też od Thibsa. Musi on mu dać do gry takich zawodników jak Burks, Quickley, Rivers, Spellman, którzy będą rozciągali grę. Co do samego RJ'a to po prostu liczę na jego rozwój. Oczywiście najfajniej by było gdyby znacząco poprawił trójkę, ale z tym może być ciężko nawet w dłuższej perspektywie, jednak sam wzrost procentów z FT już może sporo dać w jego grze. Lineup z shooterami też bardziej pokaże jego playmaking, który zdecydowanie posiada.
Patryk: Jestem wielkim fanem talentu RJ Barretta i jeśli tylko wyrobi sobie w miare pewny rzut za trzy, będzie miał wspaniałą karierę. Jeśli nie nauczy się rzucać, będzie DeRozanem, tyle że z lepszą psychiką. Pominięcie go w All Rookie Teams to kiepski żart. Czytałem nawet argumentację jednego z nowojorskich blogerów, którego nie wymienię z nazwiska, że to jeden z najgorszych ofensywnych graczy zeszłego sezonu, grający na kiepskich procentach i dlatego nie należało mu się wyróżnienie. Myślałem, że mam to już za sobą, a wkurwiłem się kurwa znów. Jak chcecie to wykropkujcie te bluzgi, ale nie wyrzucajcie poprzedniego zdania. Chcę by było jasne jakie emocje mną targają w tym momencie. Niech sobie sprawdzi jeden z drugim, na jakim procencie grał Coby White, czy te noname’y o których za pięć lat nikt nie będzie nawet pamiętał! To jest podobny case jak ten w przypadku kasowania tłitów o Kuzmie i Tatumie. Tyle w tym temacie kurwa. Następne pytanie!
Adam: Zacznę od drugiej części pytania. Tak, Knicks zrobili wystarczająco dużo, że pomóc mu stać się liderem zatrudniając Johnniego Bryanta (odpowiedzialny za rozwój Donovana Mitchella w Utah) i specjalistę od młodych na uniwerku Kentucky czyli Kenny’ego Payne’a. Taki duet wyciągnie z Barretta to co najlepsze i będzie uczciwie pracować nad eliminacją dotychczasowych niedociągnięć. Progres w grze Kanadyjczyka powinien być widoczny w tym drugim sezonie. Wróżę mu, że stanie się jednym z liderów. Natomiast pamiętajmy, że on ma dopiero 20 lat i wahania formy będą u niego rzeczą całkowicie naturalną. Nawet Kobe Bryant czy Tracy McGrady będąc młodymi graczami nie byli samodzielnymi liderami swoich ekip. Dla mnie ważne jest, że Barrett umie nad sobą pracować, co pokazał w swoim rookie season, notując comiesięczny progres w skuteczności rzutów wolnych. To dobry prognostyk. Natomiast rozwój Barretta jest uwarunkowany tyloma różnymi zmiennymi, że nadal jest to po trochu wróżenie z fusów. Jak poprawi skuteczność za 3, może być „wielki” (oczywiście jak na obecne warunki) już w tym sezonie. Pozostałe elementy gry jak na rookie miał już na niezłym poziomie a wiadomo, że z doświadczeniem powinien się tylko poprawiać.
IgTheKnick: RJ Barrett musi przejąć tę drużynę, pytanie czy Randle ją odda :) Biorąc pod uwagę, jak była zbudowana rotacja Knicks w ubiegłym sezonie, to i tak radził sobie nieźle. Rozumiem jego złość, że nie został wybrany do All Rookie Team i mam nadzieję, że przekuje ją w potężną motywację do pracy nad swoimi umiejętnościami (np nad rzutami wolnymi). Management nowojorczyków wzmocnił sztab szkoleniowy, na czym Barrett powinien zdecydowanie skorzystać. Tylko, że kadra Knicks znowu jest dziwna. Ubiegły sezon zakończyli na samym dnie ligi jeżeli chodzi o rzuty z dystansu. I niewiele zrobili, żeby to poprawić. Dla Barretta, którego najważniejszą bronią w arsenale są wjazdy pod kosz (przynajmniej w tym momencie), taki brak spacingu to spore ograniczenie.
5. Dennis Smith Jr, Frank Ntilikina i Kevin Knox powoli zaczynają być na cenzurowanym. Który z nich ma największą szansę wystrzelić w tym sezonie?
Michał: Nie mam pojęcia. Oczywiście chciałbym, żeby to był Frank, ale to już 4 sezon… Gdyby w końcu zaczął trafiać z dystansu, to już byśmy naprawdę fajnego gracza. DSJ nawet jak zacznie kręcić cyferki z Dallas to i tak w długofalowej wizji jest według mnie nieprzydatny. Taki PG jak on nie ma raczej racji bytu jako podstawowy rozgrywający. Idealny scenariusz to wskrzeszenie go i wytrejdowanie. No i ten Kevin…jestem głupi ale w niego wierzę. Ma warunki, ma rzut, miał fajny go to move w postaci floatera. Oczywiście brakuje mu IQ boiskowego, nie ma wizji ale jako scorer z ławki, to bym go jeszcze widział. Oby w jego osobie było szczególnie widać wpływ całego development staffu.
Patryk: Nie wiem. Prowokacyjnie powiem, że DSJ. Spadł z wysokiego konia, może się znów na niego wdrapie. W jego przypadku zaważyły chyba jakieś kwestie prywatne, śmierć w rodzinie. Takie sprawy mogą popsuć głowę i sądzę, że właśnie tam są wszystkie odpowiedzi na pytania o ten katastrofalny sezon. Dennis u Thibsa ma szansę stać się kimś w rodzaju Derricka Rose, którego stylem gry bardzo przypomina. Generalnie uważam, że każdy z wymienionej trójki ma papiery na bycie kimś w tej lidze. Frank już teraz jest bardzo dobrym obrońcą na pozycje 1-3, a będzie tylko lepszy. W Knoxie widzę materiał na nowego Ty Prince’a i sądzę, że ma więcej talentu niż Ntilikina, ale powiedzmy to sobie wprost- musi wreszcie wyhodować jaja. Dla całego trio jest to w każdym razie ostatni dzwonek na udowodnienie światu swojej wartości.
Adam: Dennis Smith Jr – przy tym bezkrólewiu na pozycji PG, ktoś musi się wybić. Smith Jr może naszemu coachowi przypominać w pewnych aspektach młodego Derricka Rose’a, może ustawić pod niego zagrywki itd. itp. Smithowi Jr talentu nie sposób odmówić, umie zdobywać punkty co przy braku wybitnych strzelców w drużynie może mu dać potencjalnie sporo minut. Pamiętajmy, że zachwycaliśmy się jego highlightami przy transferze z Dallas. Z drugiej strony często jest tak, że zawodnicy nie umieją znieść presji w Nowym Jorku albo nocne życie Manhattanu pochłania ich bez reszty, tak że nie mają już sił na mocny trening i dobrą postawę w meczach. Drugim wygranym może być Knox, ze względu na dokooptowanie do sztabu jego trenera z Kentucky Kenny’ego Payne’a, który będzie miał za zadanie odbudować Kevina dla szerszej publiczności. Wielkiej konkurencji na SF raczej nie ma, a potencjał nawet na pierwszą piątkę. Odbudowa pewności siebie - to zadanie Knox powinien sobie postawić na pierwszą część sezonu. Jak to zrobi to powinno być już z górki. Jeśli nie, to będzie jakimś dodatkiem w wymianie z innym klubem – nikt nie będzie czekał dłużej i łudził się na jakiś cud, że za rok to już na pewno będzie innym zawodnikiem. To samo zresztą dotyczy Ntilikiny. Jeśli Thibodeau nie zrobi z niego szybko „wściekłego psa” to pewnie zostanie bez żalu oddany do innej drużyny. Francuski rozgrywający poza imponującymi muskułami na zdjęciach przedsezonowych musi znaleźć nową rolę w drużynie – sama defensywa nie wystarczy. Jeśli zawodzi rzut i rozegranie to przydatność do drużyny nie jest zbyt wielka, Frank musi to zrozumieć i zaoferować coś unikalnego. Dobrych obrońców na rynku jest co najmniej kilkunastu, ale każdy z nich dodaje coś od siebie także w ofensywie.
IgTheKnick: Kevin Knox. Po pierwsze, bo ma zdecydowanie mniej do poprawienia w ofensywie niż Ntilikina. Po drugie, omijają go problemy zdrowotne i psychiczne, które stłamsiły karierę Smita Jr już na samym początku. Plus na pozycjach skrzydłowych jest mniejsza rywalizacja, co może przełożyć się na większe minuty na parkiecie - zarówno jako small forward, jak i power forward. A odnośnie Ntilikiny i Smitha Jr, to ich los jest niemal przesądzony i pozostaje tylko pytanie, czy po obecnym sezonie Knicks pożegnają się z jednym z nich, czy z oboma. Przy takich umiejętnościach defensywnych, to wystarczy, że młody Francuz poprawi skuteczność rzutów z dystansu o kilka procent (do akceptowalnego poziomu) i raczej nie powinien mieć problemów z utrzymaniem się w NBA.
6. Jak oceniasz ruchy kadrowe w offseason 2020? Kto będzie największym wzmocnieniem?
Michał: Trochę już na to pytanie odpowiedziałem przy RJu. Dalej mimo wszystko brakuje shootingu. Żałuję, że Knicks nie powalczyli o Rubio. On nie odpowiada oczywiście na potrzeby rzutowe ale byłby świetnym partnerem do lobów dla graczy jak Robinson i Toppin. Mam nadzieję, że nie będę musiał przeżywać oglądania Paytona w S5 i Frank czy DSJ zajmie jego miejsce w S5. Z dokonanych ruchów to chyba najbardziej mi się podoba Alec Burks. Dla mnie to jest idealny partner do Barretta i muszą grać razem w S5. Na plus też podpis Noela. Jest to po prostu dobry zawodnik, dobry obrońca i idealne uzupełnienie Robinsona. Ze względu na ich podobny styl gry nie będzie trzeba zmieniać całego game planu. Mam nadzieję, że Omari Spellman też uzyska jakieś minuty bo rzucający wysoki na pewno się przyda. Podpis Riversa, szczególnie za takie śmieszne pieniądz, też oceniam pozytywnie. Zobaczymy kto w ogóle zostanie w rosterze na start sezonu, bo kilku graczy będzie trzeba odpalić/wymienić.
Patryk: Ruchy kadrowe typowo na przeczekanie. Gramy o wysoki numer w bardzo mocnym drafcie i tu nie ma co mówić o wzmocnieniach. Jeżeli ktoś się dobrze wpasuje w miasto i w drużynę i zostanie tu na dłużej - świetnie! Ale nie przyzwyczajałbym się do tych nazwisk. Trochę dziwi mnie ściągnięcie Nerlensa Noela, jako zmiennika dla Robinsona. Nie wiem czy było kiedyś dwóch częściej faulujących graczy na jednej pozycji w tej samej ekipie i nie wiem, kto tam będzie grał na środku od połowy trzeciej kwarty. Aha, jeszcze tylko jako ciekawostkę podam fakt, że jedyny chyba rumor "according to sources" jaki się sprawdził w tym offseason, to Michael Kidd-Gilchrist, o którym pisał kto? No kto? Marc Berman. Ha! Muka Stefanie Bondy!
Adam: Przy obecnym trenerze na największe wzmocnienia kreują się dwie postaci – Nerlens Noel, ze względu na umiejętności defensywne oraz Austin Rivers, ze względu na swoje doświadczenie i zaufanie, którym darzy go Thibodeau. Nowojorscy dziennikarze nieśmiało próbują wręcz sugerować, że Noel będzie podstawowym centrem, co byłoby oczywiście z wyraźną szkodą dla rozwoju Mitcha Robinsona i mam nadzieję, że plotki nie znajdą odzwierciedlenia w rzeczywistości. Natomiast Noel to na pewno solidny backup na pozycji centra - dobry blokujący i chroniący przestrzeń wokół obręczy. Same ruchy kadrowe (celowo pomijam w tym punkcie nasze wybory w drafcie) są przewidziane jako działania krótkoterminowe i obstawiam z dużą dozą pewności, że większości z jednorocznych kontraktów za rok w Nowym Jorku już nie będzie. Reggie Bullock czy Elfrid Payton zostali bo nikt inny nie chciał tu przyjść. A taki Alec Burks będzie miał kilka meczów z +20 pkt i bez problemu znajdzie zatrudnienie gdzie indziej za lepsze pieniądze. Taktyka managementu kreuje się w tym kierunku, że każdy jest do wymiany i jak na rynku pojawi się okazja, żeby ściągnąć do MSG kogoś wartościowego lub potencjalnego All Stara to Leon Rose bez wahania jest w stanie oddać 3-4 zawodników. Umowy są krótkie i za małe pieniądze więc chętnych nie powinno zabraknąć.
Priorytetem powinno być chronienie swoich picków w drafcie – zawodników nie żal.
IgTheKnick: Zdecydowanie porażka, oczywiście ograniczona, bo zespół i tak ma "walczyć o spadek", ale jednak. I ma ona twarz Elfrida Paytona, który został zwolniony z kontraktu, a kilka dni później podpisał nowy. Dodatkowo przyszedł Rivers, który jest lepszym strzelcem, ale jest raczej przyzwyczajony do grania bez piłki. Brak solidnego, doświadczonego playmakera, który jednocześnie grozi rzutem z dystansu, to bolączka Knicks w ostatnich kilku latach. Nazwiska, które się pojawiały na tej pozycji sprawiają, że z sentymentem wspominam Chrisa Duhona. Odpuszczenie Dotsona to też w mojej ocenie błąd. Przy ograniczonych minutach, Dot pokazał, że jest solidnym graczem 3&D i warto było mu dać przedłużenie. Dzięki dodaniu Noela (oraz ewentualnie Kidd-Gilchrista), obrona pod koszem powinna być lepsza niż w ubiegłym sezonie. Burks, o ile będzie zdrowy, powinien być ważnym graczem w rotacji i z całej ekipy nowych wydaje się być największym wzmocnieniem.
7. Jakie ruchy transferowe wykonają jeszcze Knicks (i dlaczego będzie to wymiana Juliusa Randle - przyp.red.)?
Michał: Oby redakcja miała rację :) Na nic znaczącego poza tym bym się nie nastawiał w tym sezonie. Myślę, że ruchy zaczną się koło przyszłorocznego draftu i będzie wyczekiwanie na trade request jakiejś gwiazdy (ale nie gości jak Westbrook itp.).
Patryk: Juliusz poleci przed trade deadline. Wcześniej nikt się pewnie nie skusi, ale ten sezon będzie wg mnie, niestety, obfitował w kontuzje. Dla wielu przerwa była bardzo krótka, dla innych bardzo długa. Symboliczny obóz przygotowawczy. Dodatkowo COVID też zbierze swoje żniwo. I jak się któremuś contenderowi wykruszy podkoszowy, to choćby wcześniej gardził Dzbanem, yyy, Rondlem, na kolanach przyjdzie do Szanownego Pana Leona Rose’a, a z jego biura wyjdzie lżejszy o dwa albo i trzy picki. I oby to było Dallas Mavericks - że tak enigmatycznie zakończę.
Adam: Czy Julius Randle znajdzie w trakcie sezonu nowego pracodawcę to wcale nie jest takie pewne. Wiadomo, że jego kontakt będzie się dobrze bilansował we wszystkich potencjalnych wymianach, ale nie dałbym głowy, że to się wydarzy. Na miejscu Rose’a wcale bym się spieszył z pozbyciem się Randle’a, jego kontrakt i tak spada po sezonie, a zawsze te solidne 20 pkt-8 zb jest w stanie co noc dostarczać. To dosyć komfortowa sytuacja bo mogą go odpalić w każdej chwili i sam Randle chyba też jest tego świadomy. Ruchy transferowe na pewno będą bo Knicks nie mogą zakończyć sezonu poniżej minimalnego progu salary cap na którym znajdują się obecnie. To będzie raczej czekanie na okazję, czyktóryś z gwiazdorów w innych drużynach będzie niezadowolony i zażąda wymiany np. Bradley Beal. Ale innych potencjalnych kandydatów na pewno nie zabraknie. Niestety odbudowa drużyny takiej jak Knicks polega w tej chwili na budowaniu zaufania na rynku i polowanie na okazje. Sama kasa, którą Knicks mają do zaoferowania w połączeniu z magią MSG nie jest na razie wystarczającym magnesem do podpisania maksymalnych umów z graczami formatu All-Star. Lata zaniedbań zraziły cale pokolenie graczy NBA do organizacji Knicks i Jamesa Dolana. Brak nerwowych ruchów i dobra gra drużyny pozwoli spojrzeć na Knicks łaskawszym okiem. Kto powinien być priorytetem? Nie wiem. Mamy braki praktycznie na każdej pozycji i teoretycznie „nie do ruszenia” są tylko Barrett i Robinson. Wszędzie indziej potrzebujemy wzmocnień.
IgTheKnick: Na szali leży szansa wyboru Cade'a Cunninghama w drafcie, także Knicks na pewno nie będą się wzmacniać. Nawet transfer Randle'a, a dokładniej jego gwarantowanych 4 mln $ w sezonie 2021/2022, nie jest priorytetem, o ile zaakceptuje swoją zmniejszoną rolę w zespole. Jego wartość nie jest duża, także najważniejsze to pozbyć się go bez dodatkowych kosztów. Poza tym, raczej będzie nudnawo. Ale kiedy Bradley Beal uzna, że jednak granie z Westbrookiem, to nie jest coś, o czym marzył, to może warto zaryzykować trade, nawet z użyciem części draftowych assetów (szczególnie te od Dallas mogą zyskać na wartości, biorąc pod uwagę problemy zdrowotne Porzingisa).
8. Kto będzie najlepszym strzelcem zespołu, w którym brakuje strzelców?
Michał: Największą średnią punktową będzie miał Barrett albo Randle.
Patryk: Najlepszym strzelcem zespołu będzie RJ Barrett, gdyż wybitnym koszykarzem jest. +20 pkt w tym sezonie. Easy.
Adam: Chciałbym, żeby to był RJ Barrett bo to będzie oznaczało, że Thibodeau zabrał piłkę z durnych izolacji Juliusowi Randle’owi. Jeśli Barrett wykona prognozowany progres to powinien się zakręcić wokół średniej 18-19 pkt/mecz. Nie widzę nikogo innego (poza Randlem), kto mógłby wyskoczyć ponad taką średnią. Na pewno będą takie mecze w których +20 pkt w meczu będzie zdobywać Robinson, Knox, Burks czy Toppin, ale tu będzie problem z utrzymaniem systematyczności i powtarzalności co noc.
IgTheKnick: Jeżeli na koniec sezonu, najlepszym strzelcem będzie Burks, to znaczy, że coś poszło bardzo nie tak jak powinno. A mój typ to Obi Toppin, w końcu Młody Amar'e. Nie wierzę, że nagle stanie się solidnym defensorem. Dla niego jedyną szansą na zaistnienie w NBA, to bycie aktywnym i skutecznym w ataku. Plus może mieć więcej czystych pozycji do rzutu niż Barrett.
9. Przewidywana piątka na sezon?
Michał: Frank, Burks, RJ, Toppin, Robinson – moje S5. Payton/DSJ, Burks, RJ, Randle, Noel/Robinson – obawiam się, że to piątka Thibsa.
Patryk: RJ i Mitch to chyba jedyni pewniacy. Obstawiam, że Payton zacznie sezon w S5, a czy dokończy nie wiem. Ciekawe, jak rozwiążą kwestię Obi’ego i Juliusa. Bo tego, że Rondla sprzedamy, jak pisałem wcześniej, jestem pewien, ale jednak dobrze by było, żeby jakieś cyferki nabijał i nie tracił dalej na wartości w tempie zimbabwańskich dolarów. Ja chciałbym, żeby choć spróbowano wystawić wysoką piątkę: Frank, RJ, Knox, Obi, Mitch. Nawet niekoniecznie od pierwszej minuty.
Adam: Elfrid Payton, Austin Rivers, RJ Barrett, Julius Randle, Mitchell Robinson.Chociaż przewiduję wiele rotacji, przynajmniej na samym początku. Spodziewam się, że dużo szans dostanie Dennis Smith JR i wcale się nie zdziwię jak pod okiem Thibodeau jego wieczny talent w końcu odpali. Natomiast pierwsze mecze będzie zaczynał skład, który grał ze sobą w poprzednim sezonie. Przynajmniej ja bym tak zrobił, bo ze względu na mega krótki okres przygotowawczy postawiłbym na jako-takie zgranie i stopniowo wprowadzał nowe nabytki. Rivers jest doświadczonym zawodnikiem, który z niejednego pieca jadł chleb, więc z marszu powinien sobie poradzić jako starter. Z kolei nadzieja draftu – Obi Toppin będzie zaczynał z ławki. Sytuacja może ulec zmianie, gdy Knicks wytransferują gdzieś Randle’a, wtedy Toppin z automatu powinien stworzyć duet podkoszowy z Mitchem Robinsonem.
IgTheKnick: Payton (Rivers), Barrett, Bullock, Toppin (Randle), Robinson. Barrett jest jedynym pewniakiem. Bardzo prawdopodobne, że będzie lead ball handlerem w drużynie. Potrzebuje mieć obok siebie doświadczonego playmakera, który stanowi zagrożenie bez piłki. Ale takiego nie ma w kadrze. Są za to Payton i Rivers. Thibs pewnie postawi na tego pierwszego, ze względu na lepszą obronę. To powoduje dodatkową komplikację. Jeżeli ta drużyna ma grać inaczej niż w zeszłym sezonie, to trener koniecznie musi rozbić duet Payton-Randle. To wskazywałoby na Toppina, który dodatkowo może zapewnić lepszy spacing niż Juliusz (bo nie może być gorszy). Pozostali dwaj gracze to Bullock i Robinson, bo ktoś musi łatać dziury w obronie.
10. Jaki bilans Knicks w tym sezonie? Lepszy czy gorszy niż w poprzednim?
Michał: Oj będzie słabo. Stawiam jakiś drugi najgorszy w lidze i dopóki będzie widać rozwój młodych i drużyna będzie dzięki nim fun to watch to nie będę nawet na to narzekał.
Patryk: Zapewne trochę lepszy, bo chyba nie da się tak spartolić roboty jak Fizdale w pierwszej połowie sezonu. Przypomnę też, że pod Millerem Knicks zrobili bilans 17-27 z czego 9 meczów przegrali różnicą dwóch posiadań. To prawie 39% wygranych meczów, to było już całkiem blisko bilansu Orlando Magic, którzy przecież byli w bańce. Po zmianach w przepisach dotyczących draftu, liczę, że trochę zwycięstw Knicks uciułają. Warto pokazać, że coś się zmienia, że jest jakiś rdzeń, i że Knicks mają do zaoferowania coś więcej niż tylko najsłynniejszą arenę i miasto które nigdy nie zasypia.
Adam: Lepszy to nie ulega dla mnie żadnym wątpliwościom. Mamy lepszego trenera, lepszych graczy (może poza Morrisem Sr, którego szkoda, ale który z drugiej strony, grał tylko pół sezonu), lepszy sztab i lepsze perspektywy. Sytuacja klubu wydaje się stabilniejsza. Sytuacja samej drużyny jest mniej stabilna ze względu na dużą ilość kontraktów krótkoterminowych, ale drużyna nie musi specjalnie tankować, żeby być wysoko w drafcie. Na pewno sam Thibodeau to nie jest człowiek, który lubi przegrywać więc będzie robił wszystko, żeby z tej drużyny wycisnąć bilans w okolicach .380-.420 (celowo nie piszę ile wygranych – przegranych bo nie wierzę, że ten sezon potrwa tyle meczów ile NBA planuje przeprowadzić).
Natomiast nadal nie wierzę, że będziemy na miejscu dającym miejsce w play-offs. Bez wymian, bez angażu gwiazd i doświadczonych weteranów nie będziemy sprostać temu, żeby się bić o 8 miejsce na Wschodzie.
IgTheKnick: Patrząc na ogłoszony terminarz, to 10 zwycięstw w pierwszej połowie sezonu będzie nie lada wyzwaniem. Jeszcze nie wiadomo z kim będą grali w drugiej części, ale i tak będzie trudno o przekroczenie progu 20 zwycięstw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz