2. RJ Barrett nadal ma problem z rzutem za trzy. I to nawet spory, bo nie trafia nawet z czystych pozycji. No cóż, trzeba jeszcze poczekać.
3. Ale RJ Barrett robi postępy. Marzeniem jest, żeby utrzymał skuteczność rzutów wolnych jak w preseason. Wjazdy pod kosz były jego mocną bronią już w zeszłym sezonie, ale wygląda na to, że i tutaj nastąpiła poprawa.
4. Jumper Obi'ego Toppina utknął gdzieś na trasie do MSG. Trema? Presja? Nie wiemy, ale w preseason wyglądało to kiepsko. Mieliśmy nadzieję, że przeskok do NBA będzie dla niego łatwiejszy. Póki co pozostaje mu ogrywanie się w second unit. Trzymamy kciuki.
5. Obi Toppin dużo widzi. I jest to fajna odmiana, kiedy skrzydłowy potrafi dostrzec lepiej ustawionych kolegów, zamiast forsować grę pod swoje statystyki (w ogóle nie pijemy do żadnego konkretnego power forwarda, będącego w kadrze Knicks i grającego z nr 30). To może być jedna z najciekawszych rzeczy do obserwowania w tym sezonie.
6. Obi Toppin jest słaby w obronie. I w bieżącym sezonie raczej będzie sporą dziurą w defensywie, na którą Coach Thibs będzie musiał uważać. Ale Randle też jest słaby w tym zakresie, a jakoś się ślizga w tej lidze od lat.
7. Immanuel Quickley fajny jest. Zdecydowanie największy wygrany preseason. Pozycja point guarda w Knicks kuleje od dłuższego czasu i teraz pojawił się chłopak, który może pomóc zespołowi po obu stronach parkietu. Zobaczymy, jak będzie się prezentował przeciwko rywalom w sezonie regularnym.
8. Mitchell Robinson to nadal niezły agent. Faul dla ciebie, i ciebie, i ciebie. A dla mnie? Akurat dla ciebie czapa. Błędny wzrok Mitcha to nadal najlepsze podsumowanie jego gry w obronie. Jakieś plusy? Kilka razy ładnie znalazł kolegów po zbiórce w ataku i to może być ciekawy dodatek do jego repertuaru. Na ten moment jego rzuty z dystansu istnieją wyłącznie na Instagramie.
9. Iskierka nadziei od Kevina Knoxa. O pierwszych dwóch meczach w preseason, Kevin chciałby zapomnieć. Ale już przeciwko Cavaliers, coś zaskoczyło, rzuty zaczęły wpadać. Czyżby praca Kenny'ego Payne'a przyniosła efekty? Odpowiedź poznamy już niedługo.
10. Dennis Smith Jr - kariery pamięci żałobny rapsod. To już drugi rok zapowiedzi, że Smith Jr wraca na dobrą ścieżkę kariery. I znowu czekaliśmy na to, żeby ujrzeć coś, cokolwiek w jego grze, co dawałoby nadzieję, że jeszcze się chłopak odbuduje. Nie zobaczyliśmy nic. I odnosimy wrażenie, że każda minuta Smitha Jr na parkiecie, kosztem Quickleya i Ntilikiny, to będzie czas zmarnowany na zawodnika, którego po sezonie nie będzie w kadrze Knicks.
11. Co z tym Frankiem? Wygląda na to, że znowu Ntilikina nie dostanie piłki do rąk (Trier, Burke, Mudiay, Smith Jr, ah shit, here we go again). Czyli zawodnik, który był wybierany w drafcie jako pass first point guard, przez cztery lata nie dostał poważnej szansy jako rozgrywający. I teraz przychodzi moment podjęcia decyzji, a nikt nie wie kim może być Ntilikina na parkiecie. I knicksowi frankowicze chyba już stracili wiarę, że coś się zmieni. W Nowym Jorku pozostały dwie pamiątki po reżimie Phila Jacksona. Po tym sezonie zostanie jedna - dead cap Joakima Noah.
12. Alec Burks - strzelec wyklęty. Został sprowadzony jako bardzo dobry shooter (najlepszy w rotacji Knicks). Tylko co po tym, skoro były długie fragmenty, gdzie stał sobie w rogu i czekał na podanie, ale nikt go nie dostrzegał. Tak to spacingu się nie da poprawić.
13. Podpisanie kontraktu z Elfridem Paytnem było błędem. Największym złem w grze Knicks jest duet Payton-Randle. Julius jest pewniakiem do S5, także Elfrida nie powinno w niej być. A skoro tak, to nie było sensu go powtórnie podpisywać. Ten nieudany eksperyment trzeba było zakończyć po jednym sezonie.
14. Status quo na dystansie. Coach Thibs zaczął budowanie obrony od murowania strefy podkoszowej. Ok, od czegoś trzeba zacząć. Jest szansa, że defensywa będzie ewoluowała w trakcie sezonu. Ale na jego początku, rywale będą mieli sporo okazji do wykazania się w rzutach z dystansu. Analogicznie wygląda sytuacja w ataku. Zarówno Pistons, jak i Cavaliers, zostawiali trochę wolnego miejsca za łukiem. Przeciwko obronie strefowej Knicks wyglądali po prostu źle. W tych dwóch aspektach, raczej na pewno znowu będą w ogonie ligi.
15. Koszmar minionego sezonu. Mieliśmy długą przerwę, ale wystarczyły dwa mecze, żeby przypomnieć sobie, jak bardzo nienawidzimy oglądać grę Juliusa Randle. Zasysanie gry w ataku, klapki na oczach, zupełnie niepotrzebne próby dryblingu. Nie udało się go wytransferować przed sezonem, raczej wątpliwe żeby to się udało przed trade deadline (ale nadzieja umiera ostatnia). Pozostaje tylko jakoś przetrwać ten sezon i liczyć, że nikt z managementu nie wpadnie na pomysł udzielenia mu pełnych gwarancji na kolejny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz