Nowy sezon, nowe nadzieje - mantra New York Knicks. Jak co roku, rozpoczyna się najbardziej interesujący okres w tej organizacji (bo potem zostaje tylko ból i rozpacz). Dlatego warto cieszyć się tą chwilą, póki trwa. Sprawdźmy więc, z jakimi aktywami Knicks wchodzą w sezon 2020/2021.
Point guard
Na ten moment jest to najliczniej obsadzona pozycja w zespole. Knicks mają na kontraktach czterech rozgrywających: Elfrida Paytona, Franka Ntilikinę, Dennisa Smitha Jr oraz Jareda Harpera. Payton pokazał się z dobrej strony w zeszłym sezonie. Było widać różnicę w rozegraniu w momencie gdy był na parkiecie, szczególnie jeżeli chodzi o współpracę z Mitchellem Robinsonem. Niestety, nie jest to typ zawodnika, który pasuje do największej nadziei Noewgo Jorku - RJ Barretta. Kanadyjczyk powinien mieć jak najczęściej piłkę w rękach, żeby wykorzystywać swoje umiejętności kreowania akcji. Ale na ten moment największe zagrożenie stanowią jego wjazdy pod kosz. To niejako zmusza Knicks do posiadania point guardów bardziej nastawionych na zdobywanie punktów z dystansu. A to akurat nie jest mocna strona Paytona. Frank Ntilikina nieraz pokazał, że jest świetnym obrońcą i solidnym kreatorem akcji. Ale przez trzy lata jego umiejętności rzutowe nawet nie zbliżyły się do ligowej solidności. Smith Jr ma za sobą straszne przejścia, ale cóż - świat to śmieć. A on nie pokazał nic, żeby dostać kolejną szansę od Knicks. Harper jest z góry skazany na kolejny sezon w Westchester.
Jak to widzimy? Dodać nowego rozgrywającego do pierwszej piątki: albo młodego i utalentowanego (draft), albo doświadczonego i sprawdzonego (wolni agenci). Dać Ntilikinie ostatnią szansę. Payton ma kontrakt gwarantowany tylko na 1 mln $, trzeba to wykorzystać i go odpalić z drużyny. Przełknąć ostatni rok kontraktu Smitha Jr, w najlepszym wypadku użyć go jako balastu transferowego.
Shooting guard
Opcja nr 1 - RJ Barrett. Nadzieja organizacji. W nadchodzącym sezonie to powinna być jego drużyna, a nie jakiegoś rondla. Dać mu piłkę do ręki, pozwolić rozgrywać i rzucać. To główny cel na ten sezon. Dalej jest Wayne Ellington. Doświadczony spot-up shooter, który w poprzednim sezonie chyba nie został do końca wykorzystany (szczególnie przez Davida Fizdale'a). Jest jeszcze Damyean Dotson. Solidny 3&D role player, obok Ntilikiny najlepszy obwodowy defensor w zespole. Na końcu Theo Pinson. Nikt do końca nie wie, co on tutaj robi, ale wygląda na to, że prezydent chciał zrobić dobrze swojemu "byłemu" pracodawcy.
Jak to widzimy? Pozycja Barretta jest niepodważalna. Dotson powinien dostać przedłużenie kontraktu na rozsądnym poziomie (maks to poziom mid-level exception). Ellington może zostać, ale jeżeli Knicks wybiorą shooting guarda w drafcie, to powinni wykorzystać opcję zespołu w kontrakcie Wayne'a i go odpuścić. Pinson również ma opcję zespołu i tutaj bezdyskusyjnie nowojorczycy powinni jej użyć.
Small forward
Najsłabsza pozycja w zespole. Wielu straciło nadzieję, że Kevin Knox może być solidnym zawodnikiem. Kiedy w poprzednim sezonie został przeniesiony do second unit, wydawało się, że jego rozwój przyspieszy. Niestety, do końca sezonu nie dał jednoznacznej odpowiedzi. Reggie Bullock to niezły, doświadczony gracz. Kolejny dobry obrońca w zespole. Maurice Harkless od momentu wymiany dzielił pozycję startera z Bullockiem. Nawet zdarzył mu się bardzo dobry mecz. I w sumie nic więcej.
Jak to widzimy? Wzmocnienie, najlepiej przez draft. Knox na pewno zostaje, ale w innej roli. Od dłuższego czasu niektórzy widzą w nim dobry materiał na power forwarda i w tym kierunku powinien być rozwijany przez nowy sztab szkoleniowy. Bullock jest warty gwarantowanego kontraktu i solidnych minut z ławki. Harkless nie dał zbyt wielu powodów, żeby dać mu nowy kontrakt.
Power forward
Julius Randle, czyli zmora poprzedniego sezonu. Z jednej strony maszynka do nabijania statystyk (świetnie punkuje pod koszem, dobrze zbiera), z drugiej strony maszynka do nabijania statystyk (STRATY!!!). Jeżeli stanowi wsparcie dla gracza na poziomie All Star, to może być niezwykle użytecznym zawodnikiem. Jednak kiedy musi ciągnąć zespół jako najważniejszy gracz, to wypierdala się na ryj. Gdybyśmy mieli nagrać prawdziwy horror, to zaczynałby się od sceny, w której Randle dostaje piłkę w okolicy linii rzutów wolnych i zaczyna ją kozłować. Taj Gibson jeszcze może być solidnym graczem na poziomie NBA, ale raczej na pozycji centra. Po prostu brakuje mu rzutu. Dalej Bobby "Szalone Oczy" Portis. Miał mecze, w których stanowił wartość dodaną. Ale tylko pojedyncze.
Jak to widzimy? Randle może zostać, ale na innych warunkach. Trzeba mu zabrać piłkę i zdegradować do opcji 2-3 w ataku. Ale wygląda na to, że zostanie wykorzystany w wymianie z innym zespołem. Gibson to ulubieniec Thibodeau, więc jest bardzo prawdopodobne, że zostanie jako uzupełnienie pod koszem. Ponadto nie wierzę, że Knicks pozbędą się najbardziej rozpoznawalnego "Whaaat?" ze swojego składu (polecamy sprawdzić jakąkolwiek akcję, gdy sędzia gwizdnął Gibsonowi faul ofensywny). Portis ma opcję zespołu w kontrakcie i trzeba się z nim pożegnać. Na pozycji power forwarda powinny być zarezerwowane minuty dla Knoxa.
Center
Madison Square Guardian, Blockness Monster. Mitchell Robinson może być największym stealem draftowym Knicks w ostatnich 20 latach. Maszyna do bloków, która z sezonu na sezon czyni postępy (Pat Sullivan, baby). Tylko David Fizdale zna odpowiedź, dlaczego ograniczał mu minuty. Najczęściej starterem był Taj Gibson i nie można mu odmówić, że starał się z całych sił. Jego mocną stroną były i są przede wszystkim zbiórki. Niestety, nie dysponuje dobrym rzutem z półdystansu, dlatego w dzisiejszej NBA jest skazany na walkę z większymi i cięższymi środkowymi rywali. I nieraz wychodził z niej obronną ręką. Ostatni jest Kenny Wooten, który zaliczył bardzo dobry sezon w Westchester. Jego charakterystyka jest podobna do Robinsona.
Jak to widzimy? Robinson musi być starterem. I musi dostać dobrego rozgrywającego, który będzie umiał dostarczyć mu piłkę pod kosz (taktyka ofensywna pod tytułem "rzucę piłkę gdzieś nad trumnę, Mitch na pewno dosięgnie" raczej nie ma prawa bytu w dłuższej perspektywie). W rezerwie zostaje Gibson, który nadal jest solidnym graczem podkoszowym. Wooten powinien dostać porządną szansę w tym sezonie, a nuż stanie się miłą niespodzianką jak Robinson.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz