Miesiąc miodowy trenera Mike'a Millera trwa w najlepsze. Kolejna seria spotkań w której nie ma ujemnego bilansu (3-3) i trzeba uczciwie przyznać, że gra (szczególnie w obronie) wygląda coraz lepiej. Gdyby Knicks tak grali od początku sezonu play off nie byłyby jedynie mrzonką a realnym wyzwaniem stojącym przed drużyną. Na prawdziwego lidera wyrasta ten od którego wszyscy najwięcej oczekiwali przed sezonem czyli Julius Randle. Cała ekipa zrobiła postęp, gramy bardziej zespołowo, do gry wrócił optymizm. Może jednak pomyliłem się w ocenie pracy trenera Fizdale'a?
Z nowości - do pionu sportowego dołączył David Blatt, były trener Cleveland Cavaliers a przede wszystkim Maccabi Tel Awiw, z którymi świecił wielkie triumfy w Eurolidze. Ma wspomóc management i trenera w codziennej pracy. Jego oficjalne stanowisko to konsultant ds. operacji koszykarskich. Raczej nie ma obaw, że będzie chciał zająć miejsce na ławce trenerskiej, gdyż ostatnio przeszedł ciężką chorobę (stwardnienie rozsiane) i jak sam oznajmił trenerka już go nie interesuje. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Miami Heat - NEW YORK KNICKS 129:114
To jak Eric Spoelstra prowadzi Miami Heat powinno stanowić wzór dla całej NBA. Niezwykły komfort pracy jaki zapewnia mu Pat Riley, sprawia, że drużyna może rozwijać młode talenty już w oparciu o ekipę na poziomie playoffs. Coach Spo zbudował swój zespół w oparciu o jedną gwiazdę (Jimmy Butler), całą armię mlodych-gniewnych i świetnego weterana światowych parkietów Gorana Dragicia, który o dziwo zaakceptował swoją rolę z ławki. W meczu z Knicks Butler nie musiał się wysilać (tylko 9 pkt), cały ciężar rozbijania nowojorskiej defensywy wzięli na siebie młodzi. Już po pierwszej kwarcie było pozamiatane (39:20), a brylował rookie Duncan Robinson, raz za razem dziurawiąc kosz bezwzględnym trójkami.
NY Knicks nie istniało cały mecz, wyróżnić można jedynie Bobby'ego Portisa (30 pkt, 8 zb, 12/17 z gry), ale on zdobywał swoje kosze przy dawno rozstrzygniętym wyniku. Knicks nie mieli odpowiedzi na akcje Kendricka Nunna, Tylera Herro czy Bama Adebayo. Ciekawa przyszłość przed Heat. A warto dodać, że już teraz są w czołówce konferencji Wschodniej.
NEW YORK KNICKS - Milwaukee Bucks 102:123
Jak przyjeżdża lider Konferencji Wschodniej z aktualnym MVP ligi (Giannis) to cudów nie należy się spodziewać. Antetokounmpo na luzie uzyskał kolejne w tym sezonie triple-double, a Bucks już w pierwszej kwarcie trafili siedem trójek i uzyskali 14 punktów przewagi co w zasadzie zakończyło jakiekolwiek emocje. Przewaga talentu, organizacji gry i posiadanie Giannisa w składzie dała drużynie z Milwaukee spokojny i sympatyczny wieczór w Wielkim Jabłku.
Z istotnych informacji dla fanów Knicks - z pierwszej piątki wyleciał Ntilikina, a zastąpił go całkiem słusznie po serii dobrych meczów Elfrid Payton. W meczu z Bucks wyróżniamy Kevina Knoxa - 19 pkt (4/6 za 3), a drużyna była na plusie podczas jego pobytu na parkiecie.
NEW YORK KNICKS - Washington Wizards 115:121
U nas Payton, u nich Payton, czyste szaleństwo. Tak jak i całe spotkanie. Knicks mieli run, za chwilę runem odpowiadali Wizards. Zagraliśmy osłabieni brakiem Gibsona (grypa) i przede wszystkim Morrisa (Achilles), co mogło w dużym stopniu zdecydować o porażce. Po wyrównanej pierwszej połowie nastąpiła zapaść i na początku trzeciej kwarty Washington odskoczył na 13 punktów. Knicks na chwilę dogonili gości, po czym znowu Wizards uciekli na 15 pkt. Końcówka to szaleńcza pogoń, omal nie zakończona sukcesem. Grę nowojorczyków ciągnął Julius Randle (35 pkt). Dobre zawody z ławki zagrał Dotson (19 pkt, 5/10 za 3). U gości liderem Beal (30 pkt) i wszechstronny Troy Brown Jr (26 pkt, 9 zb, 7 as).
Brooklyn Nets - NEW YORK KNICKS 82:94
Najlepszy mecz Knicks w obronie od wielu miesięcy. Brooklyn nie trafił dwóch celnych rzutów z gry z rzędu przez prawie 40 minut, a w całym meczu zatrzymali lokalnych rywali na skuteczności z gry 26,9 %. Rewelacyjne zawody zagrał Randle (33 pkt, 8 zb, 5/9 za 3). Od połowy drugiej kwarty dominacja Knicks na obu krańcach parkietu była bezdyskusyjna. Nietęgie miny mieli siedzący na ławce Nets - Kyrie Irving i Kevin Durant.
Washington Wizards - NEW YORK KNICKS 100:107
Szybki rewanż z Washingtonem i kolejny rollercoaster na boisku. W 1 kwarcie run 17:0 dla Knicks, w drugiej 19:3 dla Wizards. Tym razem to gospodarze grali osłabieni brakiem Bradleya Beala i zabrakło im gwiazdy w samej końcówce, gdzie dzielił i rządził ponownie Julius Randle kończąc trzy kolejne akcje przy stykowym wyniku, dając nowojorczykom kolejną wygraną do kolekcji. Po raz kolejny dobre wsparcie z ławki dał Bobby Portis. Po tym meczu można powiedzieć, że klaruje się ostateczna rotacja, którą naruszyć mogą tylko kontuzje bądź wymiany. Po meczu było głośno o tym, że niezadowolony że swojej roli Dennis Smith Jr chce odejść - posłuchaj chłopaku, grasz beznadziejnie to trener na Ciebie nie stawia - koniec, kropka. Smith stanowi cień gracza, który był pozyskany z Dallas w wymianie za KP. Obecny zestaw rozgrywających Payton - Ntilikina wydaje się na tę chwilę optymalny.
NEW YORK KNICKS - Portland TrailBlazers 117:93
Powrót Melo do MSG. Piękny to był powrót. Były fanfary, brawa, przemówienie pierwszego sekretarza KC PZPR itd. itp. Na trybunach cała śmietanka nowojorskich celebrytów skacowanych po sylwestrowej nocy. Carmelo mocno wczuł się w rolę gwiazdy nowojorskich parkietów i po równej pierwszej połowie, w 3 kwarcie na moment przejął mecz (11 pkt w tej części) trafiając kilka nieprawdopodobnych rzutów jak za dawnych lat. Ku zdziwieniu Mike'a Breena z MSG TV cała hala kibicowała Anthony'emu jakby grał dla Knicks, wiwatując po kolejnych trafieniach.
Jednakże ku rozczarowaniu kibiców Portland na mecz nie dojechali ich liderzy, Lillard i Mc Collum zagrali mocno przeciętnie. Zwycięstwo Nowego Jorku zapewnili rezerwowy robiąc 12:0 w połowie 4 kwarty (cztery trójki, z czego dwie przypadły debiutantowi w naszych barwach Reggie'mu Bullockowi). Melo, podobnie jak miesiąc wcześniej Kristaps musiał obejść się smakiem i zadowolić najlepszym w sezonie indywidualnym występem. Warto jeszcze wspomnieć o chwalonym wszem i wobec Mitchellu Robinsonie, który zagrał na 100% skuteczności (22 pkt, 11/11 z gry).
GRACZ TYGODNIA - wybór jest oczywisty - Julius Randle. Seria trzech kolejnych meczów z +30 punktami na koncie i trafione kluczowe rzuty w końcówce w Waszyngtonie. W ostatnich sześciu spotkaniach notował 25,5 pkt i 9,7 zb na mecz. W końcu gra na miarę oczekiwań i tego co prezentował w Nowym Orleanie. Tytanem defensywy Juliuszek nigdy nie będzie, ale w ofensywie ma potencjał do dominowania obrońcy w grze jeden na jeden. Poza tym dużo widzi na parkiecie. W ostatnich tygodniach mocno ograniczył również irytujące straty polegające na wkozłowaniu sobie piłki w nogę.
WYDARZENIE TYGODNIA - powrót Carmelo Anthony'ego do Nowego Jorku. Powitany jak król, zagrał swój najlepszy mecz w sezonie i dał sporo radości swoim fanom, których w MSG ma wciąż mnóstwo. Przy okazji jego wizyty pojawiły się głosy, że Knicks powinni zastrzec koszulkę z nr 7. Jak myślicie? W końcu to szósty strzelec w historii Knicks, ale z drugiej strony bez żadnych sukcesów indywidualnych ani drużynowych. Najlepszą koszykówkę Melo grał jednak w kadrze USA. Sami jesteśmy ciekawi na jaki krok zdecydują się włodarze ekipy z MSG.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz