czwartek, 7 listopada 2019

Week 2. Rozjechani

Drugi tydzień Regular Season to następujące mecze:

New York Knicks - Chicago Bulls 105:98
Orlando Magic - New York Knicks 95:83
Boston Celtics - New York Knicks 105:102
New York Knicks - Sacramento Kings 92:113


Tydzień rozpoczął się meczem z Bulls. I to spotkanie od początku nie układało się po myśli Knicks. Przez pierwsze trzy kwarty goście utrzymywali przewagę, a gospodarze grali po prostu słabo. Nic nie wskazywało na pozytywne zakończenie. Knicks utrzymywali wynik dzięki świetnej grze na deskach oraz skutecznym akcjom Bobby'ego Portisa w ataku, momentami wspieranego przez R.J. Barretta i Juliusa Randle. Ale potem przyszła szalona czwarta kwarta. Dzięki kolejnym punktom Portisa i Knoxa, udało się zredukować przewagę gości do 2 punktów. Po chwili nastąpił ostatni zryw Bulls w meczu i na trzy minuty przed końcem prowadzili 8 punktami. Jednak w ostatnich minutach na boisku istnieli tylko Knicks. Run 15:0, głównie dzięki rozgrywającemu kapitalne zawody Portisowi, dał pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

Kolejne spotkanie to wyjazd do Orlando. Potyczka z Magic rozpoczęła się dobrze dla Knicks. Niezła obrona, tradycyjnie aktywność na deskach i nawet przy gorszej skuteczności po pierwszej kwarcie goście prowadzili 3 punktami. Wyróżniał się Frank Ntilikina, zarówno w obronie, jak i w ataku (buzzer beater za 3!). Druga kwarta była również bardzo wyrównana (na słabym poziomie, szczególnie w ataku) i do przerwy Knicks nieznacznie prowadzili. W trzeciej kwarcie wyszło, kto ma w zespole prawdziwego go-to-guya. Nikola Vucević (przy wsparciu Isaaca i Augustina) wyprowadził gospodarzy na prowadzenie w okolicach 10 punktów. Knicks na przełomie dwóch ostatnich kwart udało się zmniejszyć straty, a nawet na chwilę wyjść na prowadzenie (w ataku skuteczni w tym fragmencie byli Knox i Portis). Jednak końcówkę meczu przejął Aaron Gordon i ostatecznie Magic spokojnie wygrali. Warto dodać, że posiadania Knicks w ostatnich 4 minutach meczu, to był totalny dramat.

Następnym przystankiem był Boston, gdzie rywalem byli pokiereszowani Celtics (bez Browna, Williamsa i Kantera). Od początku meczu trener Fizdale uparł się na wystawianie wysokich lineup'ów, żeby wykorzystać przewagę wzrostu. Niestety pomysł trochę się wysypał, gdyż w obronie wyżsi gracze Knicks byli mijani przez zwinniejszych i szybszych rywali, a w ataku pudłowali rzuty po ofensywnych zbiórkach. I to właśnie te pudła mogły zaważyć na końcowym wyniku. Przez większą część meczu, był to pojedynek dwóch zawodników - Kemby Walkera (33 punkty) oraz Marcusa Morrisa (29 punktów). O zwycięstwie Celtics w tym niezwykle wyrównanym meczu (największa różnica - 7 punktów) zdecydował Jayson Tatum, trafiając z dystansu w ostatniej akcji.

Ostatnim pojedynkiem w drugim tygodniu było spotkanie z Kings w Madison Square Garden. I był to mecz, o którym wszyscy chcieliby zapomnieć. Już w pierwszej kwarcie Knicks zostali rozjechani przez DeAaron Foxa i Buddy'ego Hielda. I już do końca meczu utrzymali przewagę. W połowie drugiej kwarty MSG ucichło jak w meczu preseason. Od graczy Knicks biła całkowita bezradność. Ten mecz pokazał, że drużyna z Nowego Jorku nie ma w tym momencie żadnego zawodnika, który mógłby pociągnąć ten zespół w takiej sytuacji.

Gracz tygodnia: trochę na wyrost, ale jednak R.J. Barrett. Rookie Knicks robi na boisku wszystko, stara się w obronie, rzuca, zbiera, podaje i rozgrywa (a co ważne nie robi przy tym jakiejś kolosalnej liczby strat). Natomiast zdecydowanie do poprawy skuteczność z dystansu i przede wszystkim rzutów osobistych.

Wydarzenie tygodnia: przełamanie Franka Ntilikiny. Chociaż to może złe stwierdzenie, bardziej przełamanie Coacha Fizdale'a w podejściu do Frank Ntilikiny. W końcu dostał minuty na boisku i to na swojej pozycji. Jak zwykle był sporym wzmocnieniem obrony Knicks. Oczywiście, jego gra ofensywna nadal pozostawia sporo do życzenia, ale widać pozytywne sygnały. Przede wszystkim wygląda na to, że stał się coraz śmielszy w decyzjach rzutowych. I dobrze, jak nie będzie rzucał, to obrońcy będą go zupełnie odpuszczać. A tak, nswet gdy spudłuje, to jest spora szansa na ofensywną zbiórkę graczy podkoszowych Knicks (pod tym względem Knicks są najlepsi w lidze).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz