Przystanek Dallas i spotkanie z
będącymi w przebudowie Mavericks. Mecz z kilkoma podtekstami. Przede wszystkim
nawiązanie do ubiegłorocznej dyskusji, czy Knicks dobrze zrobili odpuszczając
Dennisa Smitha Jr, na korzyść Franka Ntilikina. A poza tym Luka Doncić,
niedoszłe wzmocnienie EuroKnicks.
Drugą kwartę lepiej zaczęli
Mavericks, którzy szybko dogonili Knicks. W tym okresie wynik dla Nowego Jorku
trzymał Mario Hezonja, który regularnie zdobywał punkty skutecznymi (w
końcu!!!) wjazdami pod kosz (plus jedna trójeczka). Kompletnie wstrzelić się
nie mógł Hardaway Jr. W późniejszym okresie gracze Dallas wykorzystywali pudła
Knicks i zamieniali je na punkty w szybkim ataku i kontrach. Pozwoliło im to
osiągnąć kilkupunktowe prowadzenie. W końcówce w ataku przebudził się Hardaway
Jr i dzięki temu, do przerwy Knicks przegrywali tylko 56:59.
Początek trzeciej kwarty potoczył
się idealnie dla Knicks. Z jednej strony niezła gra w defensywie wymuszała
kolejne nieskuteczne akcje Mavericks. Z drugiej, na dobre rozkręcił się
Hardaway Jr. Kolejne akcje pod koszem efektownie kończył Robinson. Dobre
momenty w tej części meczu miał w końcu Thomas (m.in. alley oop do Robinsona). W
końcówce Knicks udało się odskoczyć na 12 punktów, głównie dzięki skutecznym
akcjom Triera i Kantera. Na koniec trzeciej kwarty drużna z Nowego Jorku
prowadziła 89:77/
Ostatnia część gry zaczęła się od
wymiany ciosów. Po stronie Knicks wyjątkowo aktywny i skuteczny w tym
fragmencie był Mudiay. Cały czas dobrą dyspozycję w ataku pokazywał Trier. Po
trafinoych wolnych Robinsona (!!!) Knicks prowadzili nawet 17 punktami. Dalsza
część tej kwarty, to już utrzymywanie przewagi. Ostatecznie Knicks wygrali
118:106.
Oceny indywidualne:
Mitchell Robinson (13 pkt, 10 zb, 3 as, 3 prz, 1 bl) – no i narobił
fanom Knicks smaka. Jest surowy w ataku i w obronie, ale akurat w tym meczu
pokazał, że może być sporym zmartwieniem dla rywali. Nareszcie aktywny na desce
i czujny w obronie.
Noah Vonleh (4 pkt, 3 zb) – grał krócej, częściowo ze względu na ustawienie
rywala, a częściowo ze względu na dobrą grę Robinsona i Thomasa. Ale swoje
łokcie sprzedał i swoje łokcie dostał.
Damyean Dotson (11 pkt, 8 zb) – tym razem w słabszej dyspozycji
rzutowej. Za to bardzo aktywny na desce. Słabszy mecz w obronie – miał spore
problemy z kryciem Doncicia.
Tim Hardaway Jr (18 pkt, 6 zb, 3 as) – w drugiej i trzeciej kwarcie
zrobił swoją robotę w ataku i mógł odpoczywać. Niestety kolejny słaby mecz w
obronie.
Frank Ntilikina (7 pkt, 7 as, 3 prz) – kolejny raz starał się w
większym stopniu kreować grę i od razu w górę poszła statystyka asyst. Ale te
otwarte rzuty to musi się nauczyć wykorzystywać, bo bez tego ciężko będzie mu
wejść na wyższy poziom. W obronie standard Franka, chociaż nie miał łatwego
życia z Dennisem Smithem Jr.
Lance Thomas (10 pkt, 2 zb, 3 as, 2 prz) – trzeba go pochwalić za
trzecią kwartę. Wtedy był wzmocnieniem i w obronie i w ataku. Wchodzenie z
ławki jest dla niego optymalne. Oby więcej takich spotkań.
Enes Kanter (13 pkt, 5 zb, 2 bl, 2 as) – Robinson przytrzymał go
dzisiaj na ławce. I Enes nie zdążył nabić sobie statystyk. Ale mimo tego, był
solidną opcją w ataku. Tak, te dwa bloki to nie pomyłka. Enes zaczął podnosić
ręce w obronie.
Allonzo Trier (23 pkt, 2 zb, 1 as) – to był jego wieczór. Za każdym
razem, gdy pojawiał się na boisku, to obrona rywali miała problem. Niesamowita
skuteczność rzutów za 2 punkty (7/7 prób!). Miał problemy w obronie,
szczególnie na zasłonach.
Emmanuel Mudiay (6 pkt, 4 as, 2 zb, 3 prz) – dobry występ Manuela. Świetnie
wyglądał na początku czwartej kwarty – trafiał rzuty, podejmował tylko dobre
decyzje oraz był skuteczny w obronie. Przypadek, czy w końcu odbije się od dna?
Mario Hezonja (11 pkt, 1 zb) – na początku drugiej kwarty Knicks
mieli problemy. I wtedy wszedł Mario, cały na biało (dosłownie). I trafiał. Naprawdę
dobre minuty w jego wykonaniu.
Trey Burke (2 pkt, 2 as, 1 zb) – eeeee… podobno był na boisku, ale nawet
nie skojarzyłem. Ale to trochę dobrze, bo oznacza, że też nic nie spieprzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz