W trzecim meczu sezonu, Knicks
stanęli naprzeciw faworytom do pierwszego miejsca na wschodzie – Boston
Celtics. Pierwszy poważny test młodego zespołu i taktyki trenera Fizdale’a.
Knicks kolejny mecz rozpoczęli
tym samym ustawieniem – Burke, Hardaway Jr, Ntilikina, Thomas, Kanter. Początek
meczu był kiepski w wykonaniu Knicks. Irving do spółki z Horfordem i Baynesem
wykorzystywali najsłabsze ogniwa obrony Knicks, czyli Burke’a i Kantera. W
ataku sporo strat oraz niecelnych rzutów. Żaden zawodnik Knicks, łącznie z
zawodnikami podkoszowymi, nie potrafił oddać kilku celnych rzutów. Dopiero pod
koniec pierwszej kwarty obudził się Hardaway Jr. Największym dramatem, który
wydarzył się w pierwszej kwarcie była brzydko wyglądająca kontuzja kostki
Kevina Knoxa. Po pierwszej kwarcie Knicks przegrywali 18:31.
W drugiej kwarcie za odrabianie
strat zabrali się rezerwowi Knicks. Dzięki wzmocnieniu obrony, gracze Celtics
zaczęli pudłować. W ataku punkty zdobywali Trier i Dotson. Niestety, cały czas
Celtics utrzymywali kilkupunktową przewagę, głównie dzięki błędom Hezonji i
Robinsona w obronie.
Pod koniec drugiej kwarty swoje zaczęli grać Hardaway Jr oraz Burke. Kwartę dwoma trafionymi trójkami zakończył Dotson. Do przerwy Knicks przegrywali 48:50.
Pod koniec drugiej kwarty swoje zaczęli grać Hardaway Jr oraz Burke. Kwartę dwoma trafionymi trójkami zakończył Dotson. Do przerwy Knicks przegrywali 48:50.
Trzecia kwarta była bardzo
wyrównana. Przez większość czasu różnica punktowa między oboma zespołami nie
przekraczała 3-4 punktów. Początek nie był udany z obu stron – niecelne rzuty,
straty i faule. Po stronie Knicks w tym fragmencie gry dobrze grał Kanter.
Ofensywa Celtics opierała się na akcjach Irvinga i Tatuma. To dzięki ich dobrej
grze w końcówce Celtics uzyskali większą przewagę. Na koniec trzeciej kwarty
Knicks przegrywali 70:77.
Czwarta kwarta zaczęła się od
dobrych akcji Kantera i Triera. Trochę niezrozumiałe wydawało się granie niemal
połowy tej kwarty duetem Robinson-Kanter. To ograniczało i możliwości w ataku i
dobrą obronę zespołową. Dopiero po zejściu Robinsona Knicks zaczęli gonić
Celtics. W końcu po kapitalnym fragmencie Hardawaya Jr (dwa trafione rzuty za 3
z rzędu) udało się doprowadzić do remisu. Niestety, przez złe decyzje rzutowe
Knicks, Celtics znowu odskoczyli na kilka punktów. Knicks nie tracili dystansu
do rywali dzięki punktom Vonleh i Kantera. W ostatniej minucie obudził się
Thomas, który najpierw trafił wolne, a potem za 3. Sytuację wyjaśnił jednak
Tatum, trafiając fadeaway jumper nad Hardawayem. Knicks mieli jeszcze szanse na
remis – przy 3 punktach przewagi Tatum głupio sfaulował Burke’a przy rzucie za
3. Po pierwszym niecelnym rzucie wolnym szansa przepadła. Knicks ostatecznie
przegrali z Celtics 101:103.
Oceny indywidualne:
Enes Kanter (17 pkt, 15 zb, 2 prz) – dobry występ w ataku. Trafiał
rzuty w ważnych momentach. Pomino faktu, że jego gra defensywna ogólnie wygląda
żałośnie, to trzeba mu oddać, że miał w tym meczu kilka dobrych momentów (m.in.
dzięki temu dwa przechwyty).
Lance Thomas (6 pkt, 4 zb, 1 bl) – bohater ostatnich akcji (5 z 6
punktów zdobył w ostatniej minucie). Poza tym grał słabo w ataku. Może dlatego
dostał mniej minut w tym meczu. Jak zwykle swoje wybiegał w obronie.
Frank Ntilikina (5 pkt, 1 as, 1 prz) – chyba pierwszy kamyczek do
ogródka z pomysłem Frank na SF. Pomimo dobrej obrony Franka, Tatum i tak sobie
radził i trafiał rzuty. W ataku bardzo słabo. Słaba skuteczność i tylko 1
asysta (chociaż bardzo ładna) – to jest trochę mało.
Tim Hardaway Jr (24 pkt, 3 zb, 3 as) – kolejny raz lider ataku.
Skuteczność nadal szwankuje, ale taki już chyba jego urok (po pierwszym pudle,
trener powinien go zdejmować, bo od razu wiadomo, że będzie forsował swoje
akcje, a jego kolejne 3-4 rzuty i tak będą niecelne). Tym razem słabiej
wychodziły mu wjazdy pod kosz. Ocena gry w obronie chyba najtrudniejsza w całej
drużynie. Ogólnie dobrze wyglądał w defensywie, ale te zagapienia, które mu się
przytrafiają, to nie wypadają tak doświadczonemu zawodnikowi.
Trey Burke (11 pkt, 9 as, 3 zb, 2 prz) – w ataku miał i bardzo
dobre fragmenty gry jak i bardzo słabe. Duży plus za asysty. Trochę szkoda tego
pudła z rzutu wolnego w ostatniej akcji. Niestety kolejny raz pokazał, że jest
najsłabszym obrońcą na obwodzie. Ale tak jak Kanter miał kilka dobrych zagrań.
Allonzo Trier (15 pkt, 1 zb, 1 as) – bardzo dobry występ w ataku,
ale ma jeszcze nad czym pracować (łatwo się podpala – ale taka już dola
debiutanta). Świetna skuteczność, szczególnie z dystansu. Solidnie w obronie, nie
popełnił poważnych błędów.
Noah Vonleh (7 pkt, 13 zb, 3 as) – kolejny solidny występ. Odważnie
walczący na desce. Potrafił wykorzystać swoje dobre pozycje w ataku. Sporo
dobrego wnosił w defensywie, przede wszystkim w pomocy w kryciu. Od razu jak
się pojawiał na boisku, to rywale zaczynali mieć problemy z wjazdami pod kosz.
Damyean Dotson (10 pkt, 2 zb, 2 as, 2 prz) – a takiego Dotsona
walczę. Bardzo solidny występ. W drugiej kwarcie pokazał, że zasługuje na swoje
minuty z ławki. Dobra skuteczność w ataku (i co najważniejsze bez strat),
zdobył kilka ważnych punktów w drugiej kwarcie. Pokazał, że może wnieść
dodatkową wartość do defensywy Knicks (efektowne przecięcie podania na alley
oop do Browna).
Ron Baker (2 pkt, 2 as) – w ataku całkowicie anonimowy występ.
Natomiast trzeba mu oddać, że każde jego wejście na boisko poprawiało grę w
defensywie. Dużo walczył na zasłonach, nie pozwalał rywalom na łatwe rzuty.
Mario Hezonja (2 pkt, 2 zb) – a kto to Panu tak spierdolił? No w
tym meczu najczęściej był to Mario. W ataku prawie same złe decyzje. Kiedy miał
piłkę w rękach, to wiadomo było, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ponadto
słaby w obronie, dla rywali nie był żadną przeszkodą. Wiele razy gubił krycie.
Mitchell Robinson (1 pkt, 2 zb) – dużo nauki przed nim. Ustawienie
z nim i Kanterem na boisku było jednym z najgorszych w tym sezonie. Jego jedyną
bronią są bloki, a gdy trafia na sprytniejszych rywali, to jest zupełnie
bezbronny w obronie.
Kevin Knox (1 pkt) – szybko złapał paskudnie wyglądającą kontuzję.
Oby równie szybko wrócił do zdrowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz